Wiązałem z tym filmem wielkie nadzieje i na nadziejach się skończyło ,
same sentymentalne momenty , dźwięki , obrazy składają się na film który poległ przez przewidywalna fabułę i marne aktorstwo ,
Glenn Close super i nawet o dziwo zupełnie obcy dla mnie Hugh Dancy zagrał świetnie ,
wiem , że najczęściej sceny omamów pijackich są dla aktorów trudne i najczęściej wychodzą groteskowo-sztucznie
to on zagrał bardzo wiarygodnie , tylko 3 aktorów tego dokonało według mnie prawidłowo :
Bette Davis w “ Co się zdarzyło Baby Jane ? ” , Marlon Brando w “ Tramwaju zwanym pożądaniem ”
i mistrz tych scen Clark Gable w filmie “ Skłóceni z życiem ” .
Co do reszty ... ledwo zauważyłem Meryl Streep , nie chce ją oskarżać o nepotyzm ale niestety tak to wygląda tutaj ,
gdyby nie córeczka , która odziedziczyła urodę i tylko to po matce , talentem nie błysnęła ,
Claire Danes to dla mnie kopia Gwyneth Paltrow , rzadkie włosy , płaskie zęby i smukła wysoka sylwetka
ale przynajmniej ładnie zaśpiewała , nie rozumiem tylko dlaczego produkcja nie dbała o realia tamtych czasów ,
fryzura Claire Danes była zupełnie nie na lata 40 .
Może to będzie okrutne ale Vanessa Redgrave była dla mnie tak męcząca i irytująca z tym swoim
uczuciem i mrzonkami , że przez 60 lat na karku , 2 nieudane małżeństwa i setki nowo poznanych facetów
nikt nie był lepszy od jej młodzieńczej miłości , to sprawiało , że chciałem by jak najszybciej zeszła z tego świata .
I zbliżam się ku końcowi , fabuła opisująca konającą , zrzędliwą , bełkoczącą staruszkę , która
nie może zapomnieć o ledwo poznanym chłopaku przed którym szybko rozłożyła nogi w szopie ,
i do tego nie ona jedna , biedulka świeża mężatka też i to wszystko dla Patricka Wilsona ,
który ma niby być młodym bogiem ! Facet o przeciętnym wyglądzie i równie przeciętnym charakterze
jest powodem sikania po nogach wszystkich kobiet i nawet mężczyzn .
Nieuchronna milion razy powielana historia sprawia , że film jest tylko średni ,
aktorzy jedni lepsi inni gorsi .
Film obejrzałam tylko ze względu na Streep i.... podpisuję się obiema rękami pod Twoją wypowiedzią.
W ogóle nie widziałam "chemii" między głównymi bohaterami, a była to przecież "wielka miłość" po wymianie kilku zdań i nocy spędzonej w szopie.