Moja pierwsza gra na konsole.Emocje na tamte czasy nie do opisania. Pamiętam gdy dostałem konsole ps2 na gwiazdkę od rodziców.Bodajże była ona w zestawie z konsola, a rodzice nie zauważyli, że są tam treści seksualne i gra jest mega brutalna.Strasznie mnie jarało, masakrowanie wrogów, szczególnie bossów.Muzyka pierwsza klasa.Najlepsze było to, że konsola nie zaowierala karty pamięci i uniemozliwialo mi to przechodzenie gry do samego końca.Ponieważ nie mogłem zapisywać poszczególnych checkpointów.Jedynym sposobem było siedzenie od samego rana i napieprzanie, byle do końca.Oczy normalnie łzawiły od tego siedzenia i patrzenia się w ekran.A wyzywania tych przeciwników tyle było, że rodzice zwracali uwagę.Bylo naprawdę dużo przeszkód między innymi, przeciwnik był zbyt trudny, albo prąd wyłączali i cała gra poszła się walić.Skonczylem grać bodajże w jakiejś świątyni, bo zagadki nie potrafiłem rozwiązać i właśnie w tamtym momencie rozwaliłem swojego własnego pada jak i uszkodziłem konsole.Po jakimś czasie tata zakupił mi God of wara jedynkę, ale konsola była już tak zepsuta, że mogłem dojść jedynie do tego momentu w którym Ares pojawiał się na horyzoncie i gra się zacinała.